#Blogowanie. Po co i na co Ci to?
- Emi
- 25 kwi 2016
- 2 minut(y) czytania

Należę do tej grupy osób, które w wolnej chwili wchodzą na różne blogi. Choć w sumie można to nazwać pewnego rodzaju uzależnieniem. Przed spaniem. Przy śniadaniu. W tramwaju. W poczekalni. Jest tyle okazji gdzie ma się niewymuszony wolny czas gdzieś pomiędzy zajęciami.
Tą próżnie czasową wypełniają blogi. Serio, jadąc tramwajem większość dziewczym w przedziale wiekowym 19-26 lat, raczej studentki ( tak wnioskuję) , nie jest zapatrzona gdzieś za okno. Pozycja charakterystyczna dla użytkowników smartphonów, tzn głowa maksymalnie w dół. Piękna pozycja do wyhodowania ,,wdowiego garba''. Za czym w telefonie tak nurkują? Ten krótki , acz wolny czas są na blogach. Ot, takie moje socjalne spostrzeżenie.
Cóż, ja też nurkuję.
Choć uwaga! Czytelnicy obyczajowni,pamiętajcie o ergonomicznej pozycji czytając ten blog, co by nikt tu mi nie zarzucił garba :)
Ludzie blogują na potęgę. Są blogi mega świetne i takie które po prostu są i już.
Mój blog należy do tych ,, po prostu są''. Wiem jak jest mnie tu mało i wciąż mam niezadowolenie z tej działki na moim polu.
Jednak postanowiłam to zmienić i na prawdę potrzebuję tej zmiany. Głównie dlatego że sprawia mi to ogromną radość. W szkole zawsze miałam najlepsze oceny z wypracowań. Pisanie mnie odpręża, satysfakcjonuje i rozwija. A wraz z wiosną postanowiłam dokonać kilka ważnych zmian zawodowych oraz trochę więcej zmian małostkowych.
Nie mam oczekiwań finansowych z tego tytułu. Nie w tym kształcie. Blog ma mi pomóc realizować marzenia nie związane z blogowaniem. Chcę w końcu robić to co mnie do siebie ciągnie. Chcę wykonywać tę pracę do której będę szła z uśmiechem na twarzy. A blog ten jest sposobem abym ja sama jak i ci co czytają obyczajownie.pl mogli też odważyć się robić coś co kochają.
Picasso też wyszedł poza ramy artystyczne. Ja postanowiłam wyjść z ram własnego strachu i niepewności.
Bo wkrótce się zadzieje. Choć już się skrzy i czuję wiatr we włos na to na co się porwałam. Choć wiem że moje narzędzia to jak motyka w podróży na Księżyc. Ale głos z tyłu głowy wciąż powtarza że warto...!
E.

Opmerkingen