Taka kolej rzeczy. Małżeństwo.
- emiliagiza
- 23 gru 2015
- 2 minut(y) czytania

Rok 2008. Wyjazd do Wrocławia na studia. Taka nowość. Wszystko nowe. Nieznane. I ludzie. Nowe znajomości, płytkie, chwilowe, głębokie, trwające po dziś dzień. I przyjaźnie które są. Ukształtowały mój samodzielny świat. Okazało się że bez wkładu własnego nie zdołam zadzierżgnąć znajomości długoterminowych. To już nie ten moment że ludzi otaczających wokół dziedziczy się wraz ze swoimi rodzicami i od szkoły podstawowej, gimnazjum itd. Tu już trzeba się postarać.
I starałam się.
Wspólne mieszkanie z dziewczynami. Niektóre z nich zapadły głęboko w serce. A niektóre nieświadomie dołożyły własną cegiełkę do ukształtowania osobowości. Współne przeżycia. Jakieś tam łzy przez facetów. Wieczory przy winie i po jednej tabliczce czekolady na głowę. Muzyka. Kubańska. Mikromusic. Red hotów też lubiałyśmy.
Pisanie prac licencjackich, magisterskich. Nie rzadko szybkie telefony o schowanie pod łóżko rajstop zostawionych na podłodze, a przecież właśnie idę na chatę z chłopakiem. Zawsze poratowały. I ja ratowałam ;)
Potem pierwsza praca, przeprowadzki. Poszukiwania własnej drogi. Studia minęły.

Przyjaźń pozostała.
A dziś? Większość z nas z obrączką na palcu. Ostatnia sobota była dla mnie szczególna. Tak, moja współlokatorka wyszła za mąż. Piękna suknia, piękne wesele. Piękni młodzi.
Przy okazji tego wydarzenia naszły mnie refleksje jak bardzo życie ma swój harmonogram wydarzeń. Jak pory roku. Zawsze przychodzą. Tak, z pewnymi anomaliami ale prędzej czy później przyjdą. Ale Słońce i Księżyc zawsze zostają na niebie. Zależy mi ogromnie aby takim słońcem i księżycem była ta przyjaźń jaka się wydarzyła w naszym życiu.
Za pewien czas będziemy prawdziwymi kobietami, z pewną miarą doświadczenia już z życia we dwoje. Ale lata studiów to wspomnienia wspólne. I za każdym razem wracając do nich, będziemy pamiętać o tych szalonych, wolnych latach. Jakże głupich! Jakże wspaniałych!
E.
Comments